![]() |
![]() | apektach | ![]() |
aaa4
Ciota jesteś :P
![]() |
![]() |
Jego dzieci. Szarpnal nia odruch wymiotny, ktory niezbyt udatnie sprobowala zmienic w kaszel. Blysk w jego oku powiedzial jej, ze go nie nabrala.
Odezwal sie Terrible. -Szukalismy kogos innego. -O nie... nie, nie wydaje mi sie. Mysle, ze nie weszlibyscie tu przez pomylke. Ty, wiedzmo. Zepsulas moje drzwi. Chciala go przeprosic, ale nie byla w stanie tego wykrztusic, chociaz wiedziala, ze powinna. Terrible calkiem niezle ocenial ich szanse. We dwojke byli dosc skuteczni, ale armia mutantow - najprawdopodobniej mutantow kanibali, jesli sadzic po czaszkach na podlodze - przekraczala ich mozliwosci. Ich szanse na wywalczenie sobie drogi z tego pomieszczenia nie skusilyby nawet najbardziej zdesperowanego nalogowego hazardzisty. -Myslalam, ze sa zwiazane z inna sprawa - wydusila. - Kosciol wyplaci panu odszkodowanie, jesli zlozy pan skarge. Nie spodziewala sie, ze to zrobi. Ale moze wzmianka o Kosciele kaze mu jeszcze raz przemyslec mordercze plany, ktore zapewne rodzily sie w jego glowie. Oczywiscie na to tez nieszczegolnie liczyla. Ale warto bylo sprobowac. Zamrugal powoli. Jak ropucha. -Kosciol... ach, rozumiem. Sledzilas tamtych, co? Tych innych czarownikow. Lamaru? -Czy chce mi pan cos o nich powiedziec? -Nie, nie wydaje mi sie. -Ale wie pan, kim sa. Zaatakowal ich pan wczoraj w nocy. - Ciagle sie usmiechal i ten usmiech wcale jej sie nie podobal; budzil nerwowe dreszcze biegajace po plecach. -Wiem wiele rzeczy. Wiem, ze knuja mroczne plany, ktore nalezy powstrzymac. Ale nie wiem, kim sa. -Wiec dlaczego pan... -Widuje ich. Przeszkadzaja mi. Niepokoja moje dzieci. Marnujesz swoj czas, czarownico. Zlap ich. Bo powinni zostac zlapani. -Dlaczego? Co panu zrobili? - Cholera. Nie powinna tego robic. Nie teraz, kiedy jego koszmarne dzieci oblizywaly wargi na schodach pod nia. Czula na sobie ich glodne spojrzenia. Ich glodne spojrzenia... jego dzieci. Czy Lamaru ich zabijali? Czy to jego dzieci byly tymi genetycznie zmienionymi bekartami opisanymi w raporcie? Jesli naprawde byly wynikiem wsobnego rozmnazania... uch. - Niepokoili panskie dzieci? Jego brwi zniknely w splatanej masie wlosow. -Przeciez tak powiedzialem, czyz nie? -W jaki sposob je niepokoili? To dlatego pan to zrobil? -Nie twoja sprawa. |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |

![]() | apektach | ![]() |
|
||
![]() |
![]() |
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.